Londyn - królewskie miasto - CZĘŚĆ 3

09:24 Unknown 0 Komentarze


Ostatnia część wpisu dotyczącego mojego wyjazdu do Londynu. W części 1 opisałam Wam dojazd, nocleg oraz transport publiczny. W części 2 atrakcje turystyczne, które bardzo polecamy, a teraz przyszła pora na jedzenie. Co, gdzie i za ile jedliśmy? Czy nam smakowało? O tym w dzisiejszym poście, zapraszam...

Przedstawię Wam 3 restauracje, w których jedliśmy nasze obiady, a tak na prawdę obiadokolacje, bo zawsze było za dużo do zwiedzenia, więc jedzenie schodziło na dalszy plan. Jeśli chodzi o śniadania to mieliśmy je w cenie noclegu. Ale o tym możecie przeczytać tutaj. Natomiast w ciągu dnia jedliśmy różne przekąski np. słynne angielskie tosty, które kupowaliśmy w tesco, dzięki czemu nie wydawaliśmy fortuny.

Tytułem wstępu muszę najpierw opowiedzieć o atrakcji turystycznej, której specjalnie nie opisywałam we wcześniejszym wpisie, ponieważ bardzo dobrze wprowadzi nas ona do dwóch restauracji, w których jedliśmy. Mowa tutaj o słynnym Chinatown :)

Jeśli planujecie swój wyjazd do Londynu to nie możecie pominąć tego miejsca! Chinatown znajduje się w dzielnicy Soho, a dokładniej przy ulicach Gerrard oraz Lisle. Jest to niesamowite miejsce, które trzeba zobaczyć. Pomiędzy ulicami rozwieszone są czerwone lampiony, a samo wejście do Chinatown ozdabia piękna i ogromna brama. Można tam skosztować lokalnej kuchni, która idealnie trafiła w nasze kubki smakowe :)
Chinatown, M&M's World oraz Lego Store :)
Obok Chinatown, a dokładnie przy ulicy Swiss Ct zlokalizowane są 2 sklepy, które nas zachwyciły. Pierwszy z nich to M&M's World. Sklep, w którym możemy kupić m&m's w najróżniejszych kolorach - cały przekrój tęczy. Jeśli wybieracie się z dziećmi to musicie uważać, bo pokus jest tam wiele, a ceny są wysokie. Warto jednak zwiedzając Chinatown wejść i zanurzyć się w świecie M&M'sów :)

Drugi sklep, który zlokalizowany jest naprzeciwko M&M's World to LEGO Store. Przyznam się szczerze, że nie spodziewałam się tego, że kiedykolwiek będę stać w kolejce do sklepu :D W środku można zobaczyć najróżniejsze atrakcje turystyczne Londynu zbudowane z klocków lego. Jeśli jesteście wielbicielami klocków lego albo po prostu lubicie tworzyć to jest to sklep dla Was :)

Po tym krótkim wprowadzeniu mogę wreszcie przedstawić Wam restauracje, które polecamy...

Misato London

Restauracja Misato znajduje się na Chinatown w dzielnicy Soho. Zaraz przy słynnej bramie, która idealnie wprowadzi Was w klimat tej dzielnicy. Jest to dosyć mała, ale tania knajpka, a kolejki do wejścia są ogromne. My jakimś cudem nie czekaliśmy na stolik długo, ale jak już wychodziliśmy to kolejka do wejścia była całkiem spora. Jeśli chodzi o to co zamówiliśmy to Szymek wybrał sobie Beef Curry Udon za 6,5 funta, czyli zupę curry z grubym, białym makaronem oraz wołowiną. Natomiast ja wybrałam Kitsune Soba za 5,5 funta, czyli zupę z cienkim, brązowym makaronem oraz z pysznym słodkim, smażonym a'la ,,chlebkiem" z fasoli. Obie zupy były bardzo sycące oraz duże. Niezapomniane doznania smakowe! Do tej pory często wspominamy, że zjedlibyśmy jeszcze taką zupkę :) Ogromnie polecamy Wam przejść się do Misato i skosztować ich jedzenia!

Tokyo Diner

Restauracja trochę droższa od poprzedniej, ale również godna polecenia. Znajduje się na Chinatown na rogu Newport Pl oraz Little Newport Street. Obsługa bardzo miła, a jedzenie pyszne oraz sycące. Ja po raz kolejny skusiłam się na zupę. Tym razem była to UDON garnished with chicken za 8,7 funta, czyli zupa sojowa z grubym, ale miękkim białym makaronem podawana z zieloną fasolą, wodorostami oraz kurczakiem. Szymek natomiast wybrał Chicken Katsu Curry za 12,5 funta, czyli kurczaka w ostrej, japońskiej panierce w sosie curry z dużą porcją ryżu oraz sałatką. Oba dania były bardzo dobre, ale Szymek twierdzi, że zupa w Misato London smakowała mu bardziej :) Oboje jednak zakochaliśmy się w ich grubym, białym makaronie UDON <3 Dodatkowo na wstępie dostaliśmy japońską herbatę i przekąskę gratis. Ponadto w menu możemy znaleźć informację na temat glutenu, orzechów oraz nasion zawartych w każdej potrawie. Karta menu jest bardzo rozbudowana. Z czystym sumieniem możemy polecić Wam tą restaurację. 

Ya Hala

 Ostatnia restauracja, w której jedliśmy zlokalizowana jest obok stacji Paddington przy London Street. Jest to tania knajpka serwująca kuchnię libańską. Powiem szczerze, mi nie do końca smakowało ze względu na jakąś przyprawę (nie wiem jaką), ale Szymek mówił, że dobre :) Ponadto ja chyba jednak nie przepadam za baraniną. Oboje zamówiliśmy Lamb Shawarma Sandwich za 3,75 funta każda. Czyli po prostu kanapkę z chlebka libańskiego z kawałkami pieczonej i marynowanej baraniny oraz olejem sezamowym, ogórkiem i sałatką. Ponadto zamówiliśmy także ich lokalną zieloną herbatę. Podsumowując, oboje polecamy tą restaurację, jednak ja żałuję, że nie zamówiłam kanapki z hummusem, ponieważ chlebek libański był pyszny :) Po prostu jakaś przyprawa oraz mięso nie trafiło w moje kubki smakowe. Natomiast Szymek chętnie by tam wrócił. 

To tyle jeśli chodzi o nasz kilku dniowy wypad do Londynu :) Podsumowując cały wyjazd uważamy, że Londyn jest jednym z najfajniejszych miast jakie widzieliśmy. Mógłby rywalizować z Wiedniem, ale chyba nie wygra, ponieważ do tamtego miasta mam ogromny sentyment :) Tak czy inaczej, Londyn daje wiele możliwości i różnorodności pod względem rozrywek, atrakcji czy nawet kuchni. Na pewno musimy tam jeszcze wrócić, ponieważ 4 dni to zdecydowanie za mało! Mam nadzieję, że podobały Wam się wszystkie 3 wpisy oraz że planując swój wyjazd od Londynu skorzystacie z naszych podpowiedzi :)

0 komentarze :